BWA, od 27 kwietnia do 27 maja
Bardzo się cieszę z retrospektyw, z możliwości śledzenia artysty w czasie, z poznawania jego inspiracji, z obserwacji rozwoju. W przypadku tej wystawy Karola Wieczorka mamy do czynienia rzeczywiście z całością jego dzieła - prac jest naprawdę dużo. Od realistycznych, zawsze karykaturalnych, co typowe dla miejsca w którym żyje, do flirtu z jakimś psychodelicznym geometryzmem (spadkiem po Oneironie?). Są, uważane za najlepsze w jego twórczosci, rysunki do Mistrza i Małgorzaty.
W relacji z wernisażu tej wystawy Nancy Irving skomentowała przemówienie Karola Wieczorka jako niejasne i niewyjaśniające w żaden sposób jego twórczości. Być może metaforyczny i zawiły styl tego przemówienia uniemożliwił niektórym jego zrozumienie, podaję więc jego poniższe fragmenty na dowód, ze artysta nie mówił od rzeczy.
Krisznamurti ( kto wie, kto to taki?) mówił, że zasłanianie świata obrazem świata, cały ten histeryczny, czy neurasteniczny przymus pogrążania się w sztuczne raje sztuki - jest objawem, jednym z wielu - chorób ego człowieka współczesnego. (...)
Przyznaję także, że nic nie miałbym na swoją obronę przed zarzutami Krisznamurtiego (gdyby, wchłonięty przez wiatr, miał czas i ochotę mi je stawiać!)
Jedyne co mi przychodzi do głowy to to, że pracochłonne te czynności zapełniające przesycony odpadkami, chory i wynaturzony świat stertą chorych, wynaturzonych, niepotrzebnych rzeczy, być może w małym stopniu przyczynia się do pogorszenia jego jakości: nie nazywa przynajmniej czarnego białym, i nie czyni mętnego przejrzystym. (...)
A co do mojej „sztuki” nie wiem po co to robię, nie wiem dla kogo, nie bardzo też wiem dlaczego, poza oczywistym nawykiem, czy terapeutycznymi powodami. Jestem też dość już w swym fachu biegły i wdrożony do sprawnych manualnych manipulacji, a skomplikowane zabiegi manualne realizujące zamysły przyczyniają się do pierwotnej satysfakcji usprawniając koordynację oka, ręki i mózgu. ( Nie całkiem są to realizacje woli, bo zawsze zamysł jest wstępnym i dość pozornym pretekstem, a realizacja - zaskoczeniem!)
Mistrz i Małgorzata, fragment
Boska Komedia
Danusia
Rodzina Mozartów
na skrypcie wydaje sie byc bardziej racjonalne, nie zmienia to jednak faktu, że do mnie nie trafia. jest tylko jednym z dowodów na surrealistycznośc umysłu artysty. Swym enigmatyzmem przywodzi na myśl pamiętniki Dalego.
OdpowiedzUsuńPS.Świetne zdjęcia udało Ci się zrobić
Hej, dzięki za ocenę zdjęć!
OdpowiedzUsuńNo cóż, kokieteria, na której oparta była ta przemowa, czytelna jest być może słabo. Wynika ona z frustracji artysty i różnicy jaką dostrzega on między swoją oceną własnej pracy (porównując ją do twórczości tych, którzy odnoszą większe komercyjne sukcesy i większą popularność), a tym jak odbierana jest ona przez publiczność. Nie jest to twórczość łatwa i przyjemna i szczególnego entuzjazmu nie wzbudza.
Oparł więc tę przemowę na platońskim już przecież postulacie – tu włożonym w usta Krisznamurtiego – potępiającym odbicia odbić i w tym kontekście inwokacja „bardzo mi przykro powitać Państwa na mojej wystawie” staje się jaśniejsza: wy, jako wielbiciele odbić, żyjący w świecie ułudy, jesteście raczej godni współczucia niż witani z radością. Oczywiście to tylko kokieteria.
A co do klucza do twórczości Wieczorka to - przy jego erudycji - tak jak napisałam w poście – są dwa: przyjaźnie i znajomości od czasów studenckich z Wańkiem, Urbanowiczem (Oneiron), kontakt z Dudą-Graczem (to ten karykaturalny styl) i buddyzm zen, który Karol praktykuje już prawie trzydzieści lat (szeroko rozumiane wątki mistyczne, nawet ten geometryzm).